KGW - co to takiego?

 To Koło Gospodyń Wiejskich 😊Siedzę na tej mojej wsi i czasem nie ma do kogo zagadać. No, zawsze można zdzwonić, napisać. ale to nie to samo, co kontakt osobisty. Szczególnie zimą, gdy drogi zasypane albo oblodzone, mam daleko "do ludzi".

Podczas jednego z festynów w pobliskim muzeum przyrodniczym natknęłam się na stoiska kół gospodyń wiejskich z naszego powiatu (poznańskiego). A między nimi -KGW Wiatraczanki z mojej wsi! Do tego roku nie było u nas KGW (nie, żebym sie tym interesowała, ale nigdzie nie zauważyłam, a o innych z sąsiednich wsi słyszałam). W zeszłym roku zaczęto w środku wsi renowację starego wiatraka. W tym roku oficjalnie go otwarto dla publiczności. KGW powstało w lutym tego roku i przyjęło nazwę od nowej atrakcji naszej wsi. Na otwarciu wiatraka (bardzo uroczystym z przedstawicielami urzędu gminy) podeszłam do stoiska naszego KGW i spytałam, czy można dowiedzieć się więcej o działalności takiego koła. Zostałam serdecznie zaproszona. To mnie ujęło. Spróbować zawsze można.

Bo ja, urodzony mieszczuch, wychowana w wielkim mieście, nie mająca jeszcze 25 lat temu pojęcia o istnieniu tej wsi, zupełnie nie wiedziałam, czym zajmują się Koła Gospodyń Wiejskich. No i jaka ze mnie gospodyni wiejska? Gospodarstwa nie mam, inwentarza też , pierza nie drę, przyśpiewek nie śpiewam grupowo (znam, bo wielkopolski folklor jest bliski memu sercu). 

Współczesne KGW, to grupy zaprzyjaźnionych pań, działające w sołectwach, gminach na rzecz tych środowisk wiejskich. To ogólnopolska organizacja, pod skrzydłami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (i ona jest administratorem danych osobowych zarejestrowanych gospodyń wiejskich). Bo wszędzie ta biurokracja. Trzeba podać swoje dane, żeby można było taką osobę zarejestrować. Wtedy takie KGW dostaje dofinansowania na konkretną liczbę członkiń. Jednocześnie panie z KGW starają się zarobić na drobne potrzeby swoich placówek. Sprzedają na kiermaszach domowe ciasta, suszone zioła, własnoręcznie przygotowane upominki. KGW biorą też udział w ogólnopolskich konkursach z nagrodami. Wiem o konkursie na potrawę regionalną. Wyjeżdżają też na festyny odbywające się w całej Polsce. A także pomagają np. seniorom (akcja Uśmiech Seniora - spotkanie z seniorami przy kawie i ciastkach) aktywizują dzieci, zachęcając do oderwania się od komputera i zrobienia czegoś ciekawego i pożytecznego (budowa budek na zimę dla miejscowych kotów wolnobytujących, pieczenie podpłomyków z własnoręcznie zmielonej mąki, nauka szydełkowania i dziergania na drutach itp.). Tyle dowiedziałam się na pierwszym zebraniu grupy KGW, na które mnie miło zaproszono. Tych planów i zadań było bardzo dużo. Aż się wystraszyłam, że ja nie dam rady, że nie mam ochoty poświęcać swojego wolnego czasu na takie akcje. Pani przewodnicząca, sympatyczna i energiczna dziewczyna, tylko nieco starsza od moich synów, uspokoiła mnie, że każda z  pań robi to, co umie, lubi i chce zrobić. Nic na siłę. Chodzi o jakiekolwiek zaangażowanie (np. upiec coś, jeśli się to lubi, a za produkty zwracane są pieniądze), obecność od czasu do czasu. I każdej chwili można z członkostwa zrezygnować. Ja na pewno nie będę sprzedawać na kiermaszach czy jarmarkach, nie nadaję się do tego. Ale chętnie ususzę ziół, upiekę coś, nawet ugotuję. 

Panie sympatyczne (było nas na zebraniu 15, a koło liczy ponad 25 osób). Przekrój wiekowy spory, nie jestem najstarsza, uff. Wszystkie zadbane, ładnie ubrane na spotkanie. I gdy tak się przyglądałam, to wszystkie miały "zrobione" paznokcie 😉 Ja akurat też. Wyjątkowo. I już mnie ta hybryda męczy. Chociaż muszę przyznać, że jest "nie do zdarcia". Ale moje rośliny w ogrodzie nie wymagają ode mnie pomalowanych paznokci. I ta hybryda przypomina mi, że tak, jak prawdziwe kwiaty są piękne, bo zakwitają i przekwitają, tak paznokcie rosną i w ich zmianie jest naturalność. A hybryda to sztuczność, która sie nudzi i zaczyna (mi) przeszkadzać. Nawet moja pani kosmetyczka, specjalistka od hybrydy, sama jej nie stosuje, bo "jest niehigieniczna"(brud za paznokciami, którego nie widać). Coś w tym jest. Ale te kolorowe paznokcie pań z KGW świadczą o tym, jak bardzo zmieniło się życie na wsi. I jak niewiele sie różni od tego w mieście. Nie znam koleżanek z KGW (wszystkie jesteśmy na "ty"). Nie wiem o nich zupełnie nic. Ciekawe, czy którakolwiek ma "gospodarstwo wiejskie", jest prawdziwą gospodynią, z kurami, uprawami? Podejrzewam, że nie. Te prawdziwe gospodynie raczej nie mają czasu na "zabawy" w "gospodynie wiejskie". A może się mylę?

Spotkanie odbyło się w obszernej sali nowej świetlicy wiejskiej. Zapewne także dzięki takiej siedzibie mogło powstać tutejsze koło GW. Wcześniej nie było takiego miejsca do spotkań (a szkoła ma jednak inne zadania, chociaż wiem, że zabawy sylwestrowe odbywały się w szkole, teraz jest świetlica i tam się mogą spotykać z różnych okazji i bawić mieszkańcy wsi).

Późno, bo późno, ale zdecydowałam się na integrację z mieszkankami mojej wsi. Zobaczymy, co z tego będzie😊


Pozdrawiam z mojego ogrodu, moje ulubione floksy, wspomnienia dzieciństwa w górskiej wsi 😊

Komentarze

  1. Haniu to bardzo dobrze że zdecydowałaś się na dołączenie do tych pań. Ten kontakt z pewnością da Ci dużo radości i pewnie dowiesz się wielu ciekawych rzeczy. Tak trzymaj :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wzajemnie Wiatraczanki i ja będziemy miały obopólne korzyści :) W końcu zdecydowałam sie wyjść z tej skorupy raka Pustelnika ;)

      Usuń
  2. Twój wpis pięknie pokazuje, jak ważna jest wspólnota i otwartość na siebie, nawet gdy każda z nas ma inne możliwości i chęci. KGW to dziś miejsce, gdzie można być sobą i działać na własnych zasadach.
    Spodobał mi się ten detal z paznokciami – symbol nowoczesnej wsi, która łączy tradycję z codziennością. Trzymam kciuki za Twoją integrację z Wiatraczankami i życzę dużo radości w tej nowej przygodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że nie zniechęcę się i podziałam choć trochę ;) A panie są naprawdę na miarę XXI wieku. Wieś, nie wieś - kobiety dbają o siebie (jeśli w ogóle dbają, to miejsce zamieszkania nie ma już znaczenia).

      Usuń
  3. Nie ma lepszych ciast, niż wypieki pań z takich KGW, nieraz próbowałam:-)
    Dla twojej lokalizacji to świetna inicjatywa, a podziałasz wedle swej woli i możliwości.
    Ile pięknych opowieści można usłyszeć i samej podzielić się doświadczeniem, a kontakt z młodymi odmładza podobno..
    Czekam na relacje z twojej działalności, Haniu!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty