Odkopuję
Odkopuje blog. Tak sie chowałam, że sama siebie nie potrafiłam znaleźć. Tak to bywa, gdy się jest ignorantką nie tylko blogową, także komputerową. Z komputerem, jak z autem u mnie. Auto ma jeździć. A komputer, a raczej internet, ma mnie łączyć z innymi (poczta, ew. blog) i dostarczać informacji (Google), no i łączyć z bankiem. Wiele więcej nie umiem i nie potrzebuję. Aha, czasem, rzadko, coś tam kupię . Ale zdecydowanie bardziej lubię dotknąć, przymierzyć, powąchać (kosmetyki). Muzyki nie słucham, filmów nie oglądam. Nie na komputerze.
Przy okazji mojej nowej blogowej stronki, o zupach, znalazłam i ten, zapomniany blog. Wiadomo, jak się nie umie, to nie da sie ukryć, schować, w tym wirtualnym świecie. Więc trzeba dobrze przemyśleć, o czym chce się napisać, co powiedzieć. Bo jak mówi rosyjskie przysłowie (w tłumaczeniu):"co napiszesz piórem, nie wyrąbiesz toporem" (teraz zamiast pióra klawiatura).
Żadnych u mnie rewelacji.
E. w Polsce. To dla nas dar losu. Dla niej raczej nie. Ale to jakaś karma. Przez lata była z dala od mamy, teraz, przez pandemię, jest "skazana" na pobyt tutaj. Przyjmuje to z pokorą, jako okazję zaopiekowania się mamą u schyłku jej dni. Chociaż, patrząc na teściową, to ma ona przed sobą jeszcze sporo lat (tylko czy w pełni świadomych, z tym może być problem, nasz problem). Na razie jest pod najlepszą opieką córki. Co będzie, jak córka wyjedzie? Ano zostaje jeszcze trójka dzieci na miejscu. E. już teraz zrobiła harmonogram opieki nad mamą. A z niego wynika, że co drugą sobotę mamy brać teściową do nas na weekend na wieś. Niby niedużo. Ale i tak trochę mnie to gniecie. A, no i raz w tygodniu zakupy dla mamy w Mieście. Nic na to nie poradzę, to nie moja mama. Nie mam z nią żadnych serdecznych, wspólnych wspomnień. jest mamą mojego Najbliższego i szanuję ją za to, że takiego syna wypuściła spod swoich skrzydeł (chociaż on twierdzi, że wychowywał się sam od szkoły średniej).
Nie wiem, jak i co zrobi sie z moją głową w starszym wieku (jeśli dożyję ), ale tak bardzo nie chciałabym być niechcianym obciążeniem dla synów i synowych. Tylko na przyzwoity i porządny dom starców w Polsce chyba nie można liczyć. Nie chcę żyć tak długo, żeby moja rodzina już nie mogła sie doczekać mojej śmierci. Wątpię, żebym tak długo żyła. A ile to jest "długo"? Umiera 70 - latek, a ja myślę - to nie wiek na umieranie, za wcześnie. Bo nawet moja mama, schorowana, na miesiąc przed śmiercią, mówiła, że w środku czuje się ciągle tak samo, niestara, że jeszcze tyle miałaby do zrobienia, a tu ciało mdłe. Ano, wiek, starość, to bardzo względne sprawy.
I obyśmy wszyscy byli jak najzdrowsi, i czuli się "niestaro" :)
Witaj snującą się nostalgią dookoła Haneczko
OdpowiedzUsuńCzekam już na więcej
To ja sama nie potrafię sie tu znaleźć. Ale jakoś sie udało i tym razem ;) Pozdrawiam Cię ciepło!
Usuń