Bez włości
No i nie jestem już "panią na włościach". Podarowałam ojcowiznę. Trochę mi smutno. Niby zostaje w rodzinie, mogę tam jeździć, być. Ale nie mam tam już żadnej decyzyjności. Nie moje, jednak. Nie sprzedałabym tego ogrodu. Połowa dorosłego życia się z nim wiąże i najmilsze rodzinne wspomnienia. Ale czego nie robi sie dla dzieci, dla dziecka, które tam sie wychowało i jeszcze ma ochotę cos robić 'w ziemi". A ja przecież nie mam sił na dwa ogrody. Tylko musze to sobie poukładać w głowie. Tak będzie dobrze, tak będzie lepiej, tak sobie mówię...
Komentarze
Prześlij komentarz