Mea culpa
Czarny kotek - Miso, który od co najmniej 4 lat był stałym gościem na moim tarasie, dzikusek, ale wobec mnie niezwykle ufny, odszedł "za tęczowy most". I ja tak sobie myślę, że to moja wina. Że nie pomogłam mu, nie zabrałam do weterynarza, nie dość się nim zajęłam. Moja fatalna prokrastynacja, odwlekanie, przekładanie, unikanie kłopotu, wiara w to, że jakoś to będzie. Tak mi smutno bez Misia. Czarne koty są bliskie mojemu sercu. A tego bezdomnego koteczka zawiodłam. Gdy był w pełni sił nie pozwoliłby się wsadzić do transporterka. Ale już wzięłam go na ręce, udało mi sie go przytulić. I nie zrobiłam nic...Miał kłopot z jedzeniem. Nie chciał jeść z miseczki. Wykładałam gotowane mięsko od kurczaka na kafelki tarasu, zjadał trochę, odskakiwał i uciekał. W szklanych miseczkach dawałam niesłony rosołek, ciepły, ciepłe mleczko bez laktozy (wiem, niby koty nie powinny pić krowiego mleka, ale lubią, ludzie też nie powinni jeść i pić różnych rzeczy, ale robią to, bo lubią). Byłam przejęta sobą, czekała mnie operacją, widziałam, że kotek je coraz mniej. Gdy byłam w szpitalu Mój dawał kotom jeść (jest jeszcze drugi kot). I mówił, że czarny już nawet mleka nie chce pić. Śpi w swojej budce i nie wychodzi.
A gdy wróciłam po 4 dniach , Misia już nie było. Poszedł zasnąć w samotności, gdzieś hen...Mój mnie pociesza, że pewnie kota ktoś otruł, że nie uratowałabym go. Ale przecież nawet nie spróbowałam. Mea culpa i wyrzut sumienia. To był jeszcze młody kot, w pełni sił. W towarzystwie większego i znacznie starszego Pusia zachowywał się jak młody głuptas. Miał według mnie ok.6 lat. Przyszedł do mnie już jako dorosły kot, nie kociak. Od wiosny dostał takie piękne samcze "bokobrody", jak mają samce rysia. Nie był wykastrowany, ale na wiosnę (ostatnią) nie szalał, nie znikał, nie przepadał na dłużej, zawsze wracał, na jedzenie i głaski. Uwielbiał ocierać się o moje nogi , przechodzić miedzy nogami, robić slalom, gdy szłam. nauczył się nawet miauczeć. Bo wiadomo, że koty miauczą dla człowieka, w dzikim świecie taki głos im niepotrzebny. A to był zdecydowanie kotek z tych wolnobytujących. Mój cudny mięciutki Misio...
Brakuje mi ciebie 💔😪
Chyba wpadłam do spamu!
OdpowiedzUsuńA czy moją odpowiedź dostałaś? Wysłałam z komórki. Tam mi się Twój komentarz pokazuje. A tu ja nie wiem, jak wydobyć komentarz ze spamu...:( najważniejsze, że przeczytałam, dziękuję).
OdpowiedzUsuń