Nie ma ...

 To już prawie 2 tygodnie, gdy pożegnałam Pusia. Niestety, pojechaliśmy razem po śmierć. Gdy to sobie przypominam, to znów płaczę. Kupiłam już saszetki z rybną karmą, taka Pusiowi najbardziej ostatnio odpowiadała. No i "ludzkie" jedzenie - gotowane mięsko z kurczaka i rosołek. Pani sąsiadka karmiłaby Pusia w czasie naszej nieobecności, jak to robiła dotychczas, gdy wyjeżdżaliśmy (też miłośniczka kotów). Wyjeżdżaliśmy w piątek. Ale w czwartek zauważyłam, że Pusio nie może się napić. Stał nad miską z mleczkiem (bardzo lubił) i nie wiedział, co zrobić. Język nie pracował, zwisał. A potem nie chciał (nie umiał) jeść. Nie mogłam zostawić pani sąsiadki z kłopotem, a Pusia narazić na śmierć z głodu. Był bardzo wychudzony, naprawdę skóra i kości. Pani weterynarz, gdy zobaczyła kota aż jęknęła. Pytała, czy chcę być przy odchodzeniu kotka. No jak mogłabym nie być? Głaskałam go do samego końca. I wzięłam ze sobą. A według prawa europejskiego (ponoć) należy "padłe zwierzę utylizować". Okrutne słowa wobec zwierzęcia, które się kochało.  Niedaleko Nekli jest cmentarz dla zwierząt. Czy to też już nielegalne? Czy to utylizacja? Czy chodzi o to, żeby znów jakiemuś przedsiębiorcy (od utylizacji) nabijać kabzę? Za wszystko płać. Za śmierć też. A może śmierć kota, to nie śmierć (jeżeli kot nie umiera)? Ech, już lepiej wolę się złościć, niż smucić. Choć to i tak nie pomaga. 

Nadal automatycznie patrzę za okno, na taras, gdzie zwykle siedział, leżał Pusio. Wiem, przecież wiem, że już nigdy nie przyjdzie. Ale to odruch. Tyle lat jakiś kot zawsze tam siedział i czekał. A teraz pusto...



Komentarze

  1. Smutek wiosną! jedyne pocieszenie, że nie cierpi już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest ze zwierzątkami - przyjaciółmi. Wszystkie żyją krócej od nas. Pożegnania są nieuniknione. Tylko dlaczego to zawsze boli?

      Usuń
  2. Bardzo smutno się robi gdy ukochane zwierzątka odchodzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to przeżyłaś, wiem... I ja już nie chciałam się przywiązywać. To było "tylko" karmienie kotka. A jednak go oswoiłam, a on zawojował mnie...Ale co miałam zrobić ? przeganiać? Głodne zwierzę, do tego śliczne i wyraźnie potrzebujące pieszczot? jako kocia mama nie mogła nie ulec ...:)

      Usuń
  3. Biedne kociątko. Miał szczęście, że byłaś jego rodziną. Przepisy dotyczące pochówku zwierząt domowych są w Polsce niejasne i ludzie często są wprowadzani w błąd. Prawo tak naprawdę nie zakazuje nam grzebania pupili we własnym ogródku, ale copywriterzy piszący w sieci teksty "doradcze" nie mają rozumów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie popełniłam wykroczenia ;) Na razie żaden inny kot do mnie nie zagląda. Bardzo mi brakuje dotyku kociego futerka, tej przytulności i spokoju, który daje kot. Ale na razie muszą mi wystarczyć głaski bardzo miłej kotki sąsiadów. Już nie chcę się przywiązywać, bo powinnam też myśleć o kocie. Czas biegnie, a koty potrafią żyć długo. A jak napisała nasz noblistka " tego nie robi się kotu".

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty