Poświątecznie
Święta minęły w miłej atmosferze. Bez specjalnych oczekiwań okazały się ciekawe: przyjaciele (bliska rodzina, ale przyjaciele przede wszystkim) zaproszeni ad hoc przyjechali na świąteczny podwieczorek i kolacyjkę. Syn wpadł z życzeniami, w Poniedziałek (obyło się bez lania wody) my byliśmy u drugiego syna. Zaraz po Świętach przyjechał "po drodze" trzeci syn :) A w kolejnym dniu przywiózł wnuka.😊 Ja sobie żartuję, że "nie znam dnia ani godziny", bo synkowie lubią nas zaskakiwać swoimi przyjazdami. zawsze dla mnie to radość. Ja do rodziców też wpadałam bez zapowiedzi, gdy byłam w okolicy, nie planując tego wcześniej. Zawsze witana z radością, a moja mama zawsze miała coś smacznego dla mnie, zwykle słodki wypiek, bo sama lubiła "coś" do kawy, a kawę czy raczej herbatę (bo kawę pił tylko tato)bez ciastka nazywała "suchą" (często też częstowała zupą pomidorową, której smaku nie potrafię odtworzyć, za która tylko mogę tęsknić). Zresztą teściowa też tak reagowała na moje spontaniczne odwiedziny. Dobre zwyczaje gościnności.
Wnuś grzecznie się bawił, także w ogrodzie. A gdy już był czas na powrót do domu zaczął pytać, czy może zostać u nas na noc ("proszę, proszę", bo już nauczył sie mówić 'r'). Nie jestem chora, kocham wnusia, jak mogłabym mu odmówić (czegokolwiek)? Po kilku wierszykach, jednej bajce i (tylko) jednej kołysance zostawiłam zasypiającego wnusia w sypialni. Jednak rano zrobił nam pobudkę o 6.26 (spojrzałam na zegarek). Zwykle spał do ósmej, a tu taka pobudka w środku mojej "nocy" (lubię długo spać). No i dzień mieliśmy baardzo długi. Pojechali z dziadkiem nad staw, na którym Mój przez lata łowił srebrne karasie ( tzw. karpie pruskie) bardzo smaczne rybki wielkości płoci. Teraz tam wszędzie : zakaz wędkowania, teren prywatny! No i Ukraińcy już się nie wyżywią (masowo łowili tam, na wędkę, oczywiście). Za to czaple (siwe), które tam żerują, będą miały używanie 😋
Panowie wstąpili jeszcze na plac zabaw w sąsiedniej miejscowości, ale pogoda sie zepsuła i zaczął kapać deszcz. Może mnie ta szara pogoda nie ucieszyła, ale ten kapuśniaczek, to prawdziwa woda życia dla wszystkich roślin. Bez słońca jest smutno i szaro, ale bez wody nie ma życia. Widziałam w Szkocji w lipcu: codziennie deszcz, mżawka, słońca minimalnie, a rośliny rosły bujnie, róże z kroplami deszczu na liściach wyglądały, jak najpiękniejsze kwiaty świata!
Wczoraj syn zrobił nam piękną niespodziankę. Przyjechał odebrać wnusia, ale nie sam, z mamą wnusia i jego młodsza siostrą, moją najmłodszą wnuczką😍 Dawno jej nie widziałam, 2 tygodnie ;) Dzieci tak szybko rosną, co dnia nabywają nowych umiejętności. Wnusia tak ślicznie się uśmiecha, wystarczy cmoknąć, a ona wręcz się zaśmiewa, można by ją "zjeść". Cudny widok. Jak tu nie kochać, nie chcieć chronić takiego maleństwa przed całym światem?
A mój wnusio już tak dużo umie. Za 2 miesiące skończy 5 lat, ostatnio z dnia na dzień zaczął jeździć na rowerku zupełnie samodzielnie, bez kija, bez dodatkowych kółek, wsiadł i jeździ!😀 A do tego właśnie zaczął wymawiać "r". Mówi ładnie swoje imię i nazwisko, gdzie r brzmi dźwięcznie. A do tego zna już prawie wszystkie literki, potrafi na komputerze napisać swoje imię, wcale niełatwe, trzysylabowe. I zna wszystkie cyfry. Zaskoczył mnie, gdy poprosił o jabłuszka (pokrojone w ósemki). Miałam mu podać 5 kawałków. Akurat z połowy ukroiłam 4. Zjadł. Podając mi talerzyk zauważył "poproszę jeszcze, ale 5, nie tak jak poprzednio tylko 4". No, no, pomyślałam, już liczy. Może nawet nie tylko do pięciu? 😉
Czas pędzi, przyroda nie czeka, a wręcz nadrabia zaległości. Znów rzepak kwitnie w kwietniu i wszystkie drzewa owocowe już przekwitły lub przekwitają (późne jabłonie jeszcze kwitną w cieniu "lasku'). Czekam na przesyłkę z krzaczkami róż. Ciekawe, jakiej są wysokości? Kupiłabym w Dino za 20 zł, już by rosły. Nie warto zamawiać roślin przez internet. Dostaje się, mimo wszystko 'kota w worku". W zeszłym roku zamówiłam tak m.in borówkę amerykańską, tylko dwa krzaki. Ładne, nawet miały 3 owoce (niestety sroki były szybsze, ja czekałam, aż owoce będą całkiem dojrzałe, sroki nie były takie wybredne). Kupiłam też (w nieco niższej cenie) w miarę ładny krzaczek borówki w Dino. I co? Te ładne, gatunkowe borówki ledwo przeżyły zimę. Może będzie jeden kwiatek (ale czy z niego będzie owoc , na spróbowanie?), a ta mizerota z Dino rośnie i zima jej nie straszna. Zobaczymy, czy zakwitnie, zaowocuje?
Kwitną bzy. Nie jest to obfitość ubiegłych lat, ale pachnie bzami na ganku. Za bzami, za płotem puszczają pierwsze listki gminne akacje. Ciekawe czy i kiedy zakwitną. Wtedy na ganku pachnie słodko, miodnie, akacjami. Napisałam "gminne akacje", a to znaczy, że każdej chwili mogą przyjechać i wyciąć te drzewa, tak, jak to zrobili 25 lat temu, gdy wycięto stare, mające co najmniej pół metra średnicy, akacje. Te młode wyrosły z korzeni tych starych drzew, a my zadbaliśmy o to, żeby były to proste zdrowe drzewa. Cóż, wszystko się zmienia. Nic nie jest tak pewne, jak zmiana...
Więc życzmy sobie, żeby te zmiany, nieuchronne, były tylko na lepsze 😊
Haniu, z radością przeczytałam o twoich radościach, jak podobne mamy odczucia i codzienności:-)
OdpowiedzUsuńSpacerowałam po Luboniu i zaglądałam do ogrodów, nie tylko bzy, ale i wisteria kwitnie, mnóstwo kolorów i słońce, choć niezbyt ciepło. Gdy wnusio poczuł się lepiej, poszliśmy na plac zabaw , pusty o tej porze, bo dzieciaki w szkole.
Wszystkiego dobrego dla najmłodszej w rodzinie!
Dziękuje Joasiu! I dla Twojego Małego dużo zdrowia! Dobrze, że wiem o wisteriach. Pojadę na ogród szwagierki, zobaczę, tam domek obrośnięty wisterią, a my zwykle "nie zdążyliśmy" i było już po kwiatach ;)
UsuńAleż jesteś bogata Haniu. A to Twoje bogactwo to te wnuki i wnuczka maleńka. Tyle miłości i radości koło Ciebie.
OdpowiedzUsuńMoje wnuki już urosły... ale też fajne są...
Serdeczności poświąteczne :-)
Masz rację Stokrotko :) Moi dwaj już duzi też, a maluchy (zwłaszcza ten 4,5) to miłość i dużo pracy wychowawczej ;) Uściski dla Ciebie!
UsuńPiękne zdjęcia. Pozdrawiam ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam.
Usuń