Organizator (ka) turystyki (dwuosobowej)
To już stało się rodzinnym memem:" no, przecież jesteś kwalifikowanym organizatorem turystyki". Tak z pewną żartobliwą ironią zwykł mówić kuzyn, gdy byliśmy na wspólnych zagranicznych wakacjach i chciałam poprowadzić naszą małą "wycieczkę" według mojego planu. Bo faktycznie "mam papiery", gdyby mi zależało mogłabym (kiedyś tam) prowadzić biuro podróży. Ale cóż, cenię sobie wygodę i "święty spokój", a pieniądze? Nigdy sie do nich za bardzo nie przywiązywałam, ani nie umiałam pomnażać. Podobno do pomnażania pieniędzy potrzebny jest talent, czy choćby predyspozycje, (jak ze słuchem muzycznym: jedni go mają, innym słoń nadepnął na ucho). Ja predyspozycji nie mam, nie zależało mi (jak za dawnych czasów - zdałam się na męża). Zawsze uważałam, że biura podróży zdzierają z klientów zawyżone sumy (wiem, wiem, "muszą z czegoś żyć"). Gdy jeszcze wszystko było prostsze, a świat już się dla Polaków otworzył (a ja poszłam na emeryturę i nie miałam ograniczeń czasowych), to zaczęłam szukać wyjazdowych okazji. Do dziś jest sporo pośredników turystycznych, którzy oferują np. przeloty z weekendowymi pobytami albo pobyty, dłuższe, z możliwością przelotów (ale nie opcjonalnie). No i wiele firm oferujących tylko noclegi, ale mających możliwość zaproponowania także przelotów. Można też samodzielnie poszukać przelotów i noclegów. Ja nie jestem już tak pełna energii, jak jeszcze parę lat temu. Wtedy lot o godzinie 6.05 z Berlina (wygodniej dla nas niż z Warszawy) nie był jakimś wielkim problemem (noc zarwana, bo i dojechać i być 2 godziny przed odlotem na lotnisku). Teraz jestem wygodna. Ale z kolei nie tak biegła w poszukiwaniach internetowych (tych firm, sprzedających bilety lotnicze są setki).
Wczoraj w końcu dopięłam organizację wyjazdu na Azory. "Wszyscy" jeżdżą na Kanary. Nie dziwię się, tam zawsze jest ciepło, a to najbliższa (Polski) całoroczna "egzotyka". A ja chciałam zobaczyć coś innego, wyspy, które europejska (a może i światowa) turystyka dopiero odkrywa. Tajemnicze Azory na środku Atlantyku. A jednocześnie to Unia Europejska, to moja ulubiona Portugalia. Wyspy wiecznej wiosny, wulkanów (wygasłych), wodospadów i ciepłych źródeł. Wspaniała przyroda i jednocześnie zabytki historii. No, zobaczymy.
Mam już bilety lotnicze, mam bilety do Berlina i mam rezerwację w Ponta Delgada, stolicy Azorów. Dopiero po czasie pomyślałam, że jak lecę tak daleko, za niemałe pieniądze, to powinnam była rozciągnąć pobyt na dłużej (bo przecież ciekawych wysp do obejrzenia jest tam kilka, a noclegi można wybrać dość tanie). Ale zdaje się, że te loty też wybrałam z tych tańszych (w tę i z powrotem, 6 dni). Przelot z Berlina, z międzylądowaniem w Lizbonie (2 godziny) trwa 8 godzin. Nie wyobrażam już sobie lotów po 14 godzin bez przerwy (na drugą półkulę). Z wiekiem na pewne marzenia nie starczy już sił (nawet jeśli jest jeszcze chęć i nieco czasu). No i pieniędzy też nie starczy. Cóż, trzeba sie było w aktywnych latach bardziej przyłożyć.😉 Teraz mądry Polak po szkodzie.
Piękne Azory (wyspa San Miguel), (zdjęcia z Internetu). Dopiero w końcu marca 😊
O Azorach nic nie wiem, zdjęcia bajkowe, oby te wulkany nadal spały!
OdpowiedzUsuńMoja bratanica jest mistrzynią w wynajdywaniu takich atrakcji za małą cenę, muszę się chyba u niej przeszkolić ;-)
Nie ma czego żałować, my tez nie lataliśmy, bo najpierw nie było można, potem nie było za co, a teraz? Byliśmy dwa razy, a już lot 8 godzin lub dłużej, to problem, mąż jest wysoki i zawsze mu ciasno...
No właśnie, długie loty trudno "wysiedzieć" i spać też się nie da, potem kark mnie boli. Mam nadzieję, że zobaczę te jeziora w kalderach wygasłych wulkanów i że będzie tam słoneczna pogoda :)
UsuńAzory znałam od 2013, gdy córka studiowała w Portugalii. Chciała tam jechać i sprawdzałyśmy loty. Ale były kosztowne i w końcu zrezygnowała. Po czterech latach pojechała odwiedzić koleżanki, które wtedy poznała, a one tam zostały kontynuując studia. Bardzo żałowała wtedy, że opuściła Portugalie. Namawiali ją żeby zabrała Matyldę i przyjechała na studia doktoranckie. Nawet składała gdzieś papiery, ale nie spełniała warunków.
OdpowiedzUsuńWspaniale sobie poradziłaś ze wszystkim. To na pewno będzie wspaniała przygoda. Sprawdziłam jeszcze raz te Azory, naprawdę dużo wspólnego mają z Islandią. Tylko jest cieplej i pola lawowe ładnie zarosły zieloną trawą. Taki długi lot jest męczący ale będzie przerwa. Trzeba często chodzić do toalety i się ruszać
Ja w marcu szykuję się na Dolny Śląsk, żeby coś przyszykować na wakacje to tam się spotkamy 🤣
Syn na razie nie ma czasu na to Ubocze. Na razie płaci tani podatek rolny i nie myśli o tamtym swoim wymarzonym gospodarstwie. Może pojadę do Gryfowa, tam znajdę jakiś nocleg. Bo w tym Uboczu są dwa rozwalające sie budynki, a na razie syna nie stać na ich remont czy przebudowę. Musi skończyć dom na daczy po moich rodzicach. To kosztuje i trwa. I jeszcze się dowiedział, że dach można zakładać dopiero po 3 tygodniach od wylania wieńców. A oni będą te wieńce zalewać betonem dopiero w przyszłym tygodniu. To może w końcu syn trochę pobędzie w domu z synkiem i małą córeczką. Kosztorysy rosną z dnia na dzień. Już znów podrożał montaż dachu. Ech...W Uboczu jest prywatny las. Ciekawe, czy latem już będą tam jakieś grzyby? Chętnie to sprawdzę :)
Usuń